Piękna walka bez happy endu
Piękna walka bez happy endu
Aluron CMC Warta Zawiercie zdobyła punkt w starciu z Jastrzębskim Węglem na inaugurację sezonu 2020/2021. Mimo porażki Jurajscy Rycerze wraz z przeciwnikami zaprezentowali kibicom kawał dobrej siatkówki.
Goście rozpoczęli od świetnej gry na zagrywce i w bloku, w czym brylował zwłaszcza Jurij Gładyr. Już przy stanie 3:6 o czas poprosił Igor Kolaković, ale na niewiele się to zdało. Sygnał do szarży dał Maxi Cavanna, który silnymi serwisami zaczął sprawiać duże trudności Rafałowi Szymurze, a to przełożyło się na skuteczne kontry i zmniejszenie strat do 13:15. Po autowym ataku Łukasza Wiśniewskiego zrobiło się nawet 17:18, ale po chwili środkowy gości odpłacił winy charakterystyczną kąśliwą zagrywką i straty znowu urosły do 3 punktów. Wyrównać się już nie udało, seta zakończył… sędzia, odgwizdując błąd piłki rzuconej w ataku Mateuszowi Malinowskiemu.
Po pięciu minutach obraz gry zupełnie się odmienił, bo po serii strzałów Maliny zza 9 metra zwieńczonej asem natychmiast zrobiło się 6:1. Rywale zaczęli szybko odrabiać straty, ale utrudnił im to Maxi Cavanna, łapiąc na pojedynczym bloku Mohammeda Al Hachdadiego. Gdy Malinowski skończył kontrę, było już 14:9, ale kolejne trzy akcje padły łupem Jastrzębskiego Węgla, ostatnia z nich bardzo szczęśliwie, bo piłka przewinęła się po siatce po zagrywce Lukasa Kampy. Jurajscy Rycerze świetnie trzymali nerwy na wodzy, od kiedy rywale zbliżyli się na punkt, przez kilka akcji nie pozwolili im wyrównać, a gdy w aut strzelił wprowadzony z ławki Jakub Bucki, znowu odskoczyli na 21:18. Do końca seta rywale zdobyli już tylko punkt, a ostatnie trzy akcje tej partii kończyły się… challenge’ami, przy czym za każdym razem trybuny Jurajskiej Twierdzy wybuchały radością po odejściu drugiego sędziego od monitora.
Dopiero za trzecim podejściem pierwsze akcje był wyrównane. Oba zespoły nadal narzucały ogromną presję swoimi serwisami, a jednocześnie dobrze radziły sobie na wysokiej piłce. Sygnał do odjazdu dał przy stanie 11:9 Dominik Depowski, który znalazł się w polu serwisowym i miał ogromny wpływ na zdobycie kolejnych trzech punktów. Rozpędzeni zawiercianie nie dali się już dogonić na dystans mniejszy niż trzy oczka, a na koniec na zagrywkę znowu poszedł Depo i… Aluron CMC Warta ponownie wygrała do 19.
Czwartego seta Jastrzębski Węgiel rozpoczął z Eemim Tervaporttim, który w trakcie poprzedniej partii zastąpił Lukasa Kampę. Igor Kolaković hołdował z kolei zasadzie, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Znowu początek był bardzo wyrównany, choć z lekkim wskazaniem na nasz zespół. Po kolejnej serii Depowskiego na zagrywce było już 12:9, ale od tego momentu to rywale przejęli inicjatywę. Najpierw doprowadzili do remisu, a od stanu 15:15 zdobyli 4 punkty z rzędu i wydawało się, że już do końca będą kontrolowali przebieg seta. Wejście z ławki Pawła Halaby, Marcina Kanii i Garretta Muagututii pomogło jednak zerwać się do walki i mozolne odrabianie strat przyniosło efekt, bo choć goście mieli dwie piłki setowe przy swoim przyjęciu, to najpierw Jakub Bucki posłał atak w aut, a następnie Malina skończył niesamowitą piłkę. w ostatnich akcjach to goście byli jednak minimalnie lepsi. Set zakończył się, gdy po zagrywce Tomasza Fornala piłka podskoczyła na siatce, na wysokiej piłce przez blok nie przebił się Mateusz Malinowski, a piłkę oddaną za darmo na punkt zamienił Gładyr.
Choć pierwsze dwie akcje tie-breaka wygrali jastrzębianie, to Jurajscy Rycerze szybko ich przełamali i objęli prowadzenie. Jednak tuż przed zmianą stron rywale ponownie mieli dwa punkty przewagi. Dowieźli ją już do końca, zachowując w ostatnich akcjach zimną krew i pewnie punktując przy własnym przyjęciu. Najbardziej wartościowym graczem spotkania wybrano Tomasza Fornala.
Skład: Flávio, Malinowski, Depowski, Czarnowski, Cavanna, Orczyk, Żurek (L) oraz Bociek, Muagututia, Halaba, Kania, Niemiec
Biuro Prasowe Aluron CMC Warta Zawiercie